Opis meczów II kolejki Ligi Mistrzów UJK w Futsalu

Opis meczów II kolejki Ligi Mistrzów UJK w Futsalu

Grupa D   Celibat FC – AC Kielce 0:14

Zanim zaczęliśmy środową kolejkę Ligi Mistrzów UJK w Futsalu-która była zarazem inauguracją rozgrywek dla AC Kielce-w ramach solidarności z mieszkańcami Francji w związku z piątkowymi wydarzeniami w Paryżu mieliśmy minutę ciszy.
Zespół w porównaniu z ubiegłym sezonem przeszedł istne „trzęsienie Ziemi”, najlepszym przykładem tego jest to, iż w pierwszym meczu wystąpił tylko jeden zawodnik grający w zeszłorocznych rozgrywkach. Taka skala zmian mogła pozwolić na niepewność o nasze poczynania w pierwszych meczach nowego sezonu. Dlatego ten dzisiejszy pierwszy mecz był takim iście bojowym testem dla całej naszej „nowej” drużyny AC Kielce, a także zarazem dogodną sposobnością na „poczucie siebie” na boisku.
Spotkanie zaczęliśmy bardzo wysokim pressingiem co momentalnie przełożyło się na bramki, ponieważ było widać gołym okiem, iż przeciwnik nie potrafi znaleźć sposobu na tak grający nasz zespół. Paweł Jugo(nowy nabytek zespołu, a zarazem jej dwukrotny mistrz z drużyną Siódemki-który swoją przygodę z Ligą UJK zaczynał w AC Kielce)tak naprawdę nie miał w tym meczu za dużo pracy, ponieważ cały zespół grał dobrze w formacji defensywnej; co zaś do ofensywy to mimo tylu strzelonych bramek było także kilka nie wykorzystanych sytuacji lub takich w których mogliśmy zachować się lepiej-niniejszym jednak parę akcji zagranych z pierwszej piłki było naprawdę „palce lizać”. Wielkim plusem dla zespołu jest to, że każdy zawodnik z pola wpisał się na listę strzelców co świadczy o dobrej grze zespołowej(fajnie się gra w zespole w którym dla każdego zawodnika ważniejsze jest dobro drużyny aniżeli indywidualne osiągnięcia).
Po tym spotkaniu spokojnie można rzecz „pierwsze koty za płoty” i dodać, że jest dużo plusów, ale niestety są także i dostrzegalne minusy w naszej grze nad którymi musimy zdecydowanie popracować jeśli chcemy grać lepiej-ale jak to się mówi „zwycięzców się nie sądzi” i jeżeli tak gra zespół, który dopiero pierwszy raz spotkał się na boisku w takim składzie to można, a nawet trzeba zapytać co będzie w kolejnych spotkaniach…
 

Grupa D   AC Kielce – Liworno 10:0

Przed tym meczem zastanawiałem się czy nasz zespół potrafi zachować odpowiednią koncentrację po tak wysoko wygranym pierwszym meczu. Patrząc przez pryzmat całego spotkania okazało się, iż moje obawy są zupełnie bezpodstawne ponieważ każdy z nas jest profesjonalistą i doskonale wie jak się powinien zachować na boisku.
Zespół rywala złożony w całości ze studentów z Ukrainy od początku grał bardzo agresywnie, momentami nawet za bardzo, gdyż było widać u przeciwnika nawyki wręcz z „dużego boiska” tzn. łapanie za koszulkę, zagrania ręką w celu przerwania akcji; ale to była tylko przystawka do dania głównego, którym były niekiedy niezwykle niebezpieczne zagrania łokciem na zawodniku bez piłki lub przy tzw. „walce powietrznej” o piłkę i tylko dzięki pobłażliwości sędziów-którzy w pewnym momencie na całe szczęście „opamiętali się” i dali w końcu kartkę jednemu z zawodników grającemu zdecydowanie wbrew przepisom-przeciwnik skończył mecz w komplecie. Tym razem na całe szczęście nikomu z graczy nic poważnego się nie stało, ale co będzie gdy następnym razem przy takim zachowaniu zawodników nie pojawi się szybsza reakcja ze strony arbitrów...Taka gra rywala spowodowała, iż musieliśmy zagrać inaczej niż w pierwszym spotkaniu. Swój geniusz zaprezentował Pawka(Paweł Jugo)który już na początku meczu perfekcyjnymi wyrzutami uruchomił Filipa Jarosińskiego, a Ten po świetnym przyjęciu piłki pokonał tym sposobem bramkarza drużyny przeciwnej dwukrotnie w odstępie minuty. Mimo takiego rozwoju sytuacji przeciwnicy nie zamierzali odstąpić od gry jaką przyjęli na początku meczu. Kawał dobrej roboty z tyłu robili „drugi” Pawka(Paweł Łuszcz)szalejący także w ofensywie oraz Kawka(Dawid Kawiński)który świetnie trzymał defensywę w ryzach dzięki czemu zespół grał na „zero z tyłu”. Na początku drugiej połowy wskazówki „pierwszego” Pawki, które w mig przyjęliśmy i się do nich dostosowaliśmy dały nam kolejne bramki. Moje-nie ukrywam, że wprost kapitalne-dwa prostopadłe podania najpierw do Gila(Karol Gilewski)a następnie do Karola Nieszporka, którzy z "zimną krwią" je wykończyli spowodowały, iż na tablicy wyników pojawił się wynik 4:0; dodając do tego wślizg zapobiegający wyjściu jednego z zawodników „sam na sam” z bramkarzem i kilka dobrych interwencji w obronie oraz podań kończących to wyszły mi jako kapitanowi zespołu całkiem przyzwoite zawody. W jednej z kolejnych akcji nasz golkiper chciał błyskawicznym podaniem poprzedzonym zwodem uruchomić jednego z nas, ale że nie wyszedł mu pierwszy element to też stworzyła się znakomita sytuacja na pierwszą bramkę dla rywali, lecz wtedy nasz bramkarz świetną interwencją naprawił swój błąd. Kolejne bramki dla nas to konsekwencja utraty sił przez przeciwnika spowodowana narzuceniem stylu gry który przyjęli. Nasz zespół grał inteligentnie pozwalając rywalowi na rozgrywanie i kontrując ich niezwykle skutecznie oraz stosując mocny pressing na własnej połowie, a mając dwóch zawodników na ławce mogliśmy sobie pozwolić na szybkie i częste zmiany co spowodowało skuteczność tej taktyki.
To spotkanie pokazało jak wielki potencjał tkwi w zespole i jak elastycznym jesteśmy teamem-tym razem zagraliśmy zupełnie inaczej niż w pierwszym meczu w którym to my stosowaliśmy wysoki pressing, a w tym graliśmy z kontry antycypując i neutralizując grę przeciwnika.
Jako obrońcy tytułu zaczęliśmy tegoroczny sezon od naprawdę wysokiego C-wygrywając dwa pierwsze spotkania dwucyfrowo i do tego nie tracąc przy tym bramki-czy w takim wypadku można chcieć i wymagać czegoś więcej od tak grającego zespołu…pozostaje mi tu chyba tylko i wyłącznie zacytować stare polskie przysłowie: „Nie chwal dnia przed zachodem słońca”…
 

Grupa A   Uzdolnieni Inaczej – Ratownictwo Medyczne I 2:5

"Wczoraj wieczorem odbył się nasz kolejny mecz na Lidze Mistrzów UJK. My, drużyna Uzdolnieni Inaczej jako gospodarze tego spotkania, podejmowaliśmy gości, czyli drużynę Ratownictwo Medyczne I.
Podchodziliśmy do tego meczu z mniejszym ciężarem gatunkowym niż do poprzedniego pojedynku, który był naszym debiutem w rozgrywkach, z drużyną Narix. Nie ukrywamy, że byliśmy letko zawiedzeni naszą postawą w tamtym meczu, wynik był dla nas rozczarowujący. Dlatego byliśmy jeszcze bardziej zmotywowani na starcie z "medykami", bo tak ich żartobliwie nazywamy. Na mecz zjawiliśmy się w prawie pełnym składzie, bo brakowało tylko Ozgiego. Byłem bardzo zadowolony z prawie stuprocentowej frekwencji choć nieobecność jednego z nas nigdy nie będzie przeze mnie akceptowana. Na szczęście jako kapitan dostałem informacje, że w następnym meczu przeciwko Gangu z Plebani wszyscy będą obecni, co jest dla mnie bardzo budujące.
Przed meczem w rozmowach dotyczących najbliższego spotkania i analizy poprzedniego zrozumieliśmy co zrobiliśmy źle a co dobrze. Umówiliśmy się, że wyeliminujemy to co złe, a to co dobre jeszcze doszlifujemy aby było perfekcyjne. Obraliśmy na to spotkanie 2-3 pomysły, które lepiej jest nazwać planami. Ustaliliśmy dwie taktyki, które chcieliśmy wdrażać od początku spotkania i zmienić kiedy wynik będzie dla nas korzystny. Nie będę ich zdradzał aby nie ułatwiać pracy naszym najbliższym i następnym rywalom.
Sam mecz zaczął się od ustalenia wyjściowego składu i ławki rezerwowej. Robimy to przed meczem, ponieważ każdy z nas jest tak samo ważny. Potem sędziowie, a w tym wypadku dwóch chłopaków z innych drużyn, którzy reprezentowali swoje drużyny na arenie sędziowskiej, dali sygnał do rozpoczęcia meczu.
Pierwszy gwizdek, nerwy zniknęły, emocje wzięły górę. Teraz liczył się tylko mecz, parkiet był dla nas zieloną murawą. Piłka była najważniejszą rzeczą dla 10-ciu zawodników biegających po boisku i dla wszystkich którzy czekali na ławce aby wejść i dołożyć swoją cegiełkę do sukcesu swojej drużyny. Mecz ułożył się dla nas wspaniałe. Wyjściowa piątka świetnie wykonywała założenia: zlikwidować to co złe, udoskonalić to co dobre. Obrana taktyka pozwoliła stworzyć kilka sytuacji podbramkowych. W tym dwie stuprocentowe, które z zimną krwią wykorzystał Mati, niczym Lewandowski którego znają nawet Ci którzy go nie znają. Szybko objęliśmy prowadzenie 2:0 i kontrolowaliśmy mecz przez co drużyna gości była troszkę zszokowana. My po chwili radości po każdej z bramek dalej robiliśmy swoje. Zmieniliśmy taktykę, oddaliśmy inicjatywę medykom. Daliśmy odpocząć podstawowym zawodnikom, teraz zmiennicy musieli bronić wyniku. Pod koniec pierwszej połowy przewaga gości przełożyła się na kontaktowego gola. Nie załamaliśmy się tylko dalej walczyliśmy o każdy centymetr parkietu. Sędziowie zarządzili koniec pierwszej połowy i zmianę połów. Głównym celem na przerwie było odpocząć i złapać drugi oddech. Wróciliśmy do pierwszego składu, arbitrzy rozpoczęli drugą połowę. Niestety z minuty na minutę coraz bardziej było widać nasze zmęczenie. Medycy lepiej wytrzymali fizycznie trudy tego spotkania. Najpierw straciliśmy frajerską bramkę na po dwa z rzutu rożnego, bo nie upilnowaliśmy zawodnika drużyny przeciwnej. Po chwili, kiedy my próbowaliśmy objąć prowadzenie, medycy strzelili trzeciego gola po ładnej zespołowej akcji. My musieliśmy często dokonywać zmian bo każdy był już bardzo zmęczony. Atakowaliśmy, nawet ja jako bramkarz wychodziłem wyżej do rozegrania, ale po dwóch głupich stratach i dwóch szybkich kontrach przeciwnicy zadali dwa decydujące ciosy. Sędziowie skończyli mecz, przegraliśmy wygrany mecz 2:5 i z bilansem bramek 2:11 i zerowym dorobkiem punktowym zamykamy tabele naszej grupy A.
Każdy z nas jak zawsze dał z siebie maxa. Począwszy ode mnie a skończywszy na rezerwowych. Daliśmy z serducha wszystko co mieliśmy. Na pakiecie zostawiliśmy wszystkie swoje siły. To nie wystarczyło. Medycy wygrali. Jako kapitan Uzdolnionych Inaczej gratuluje im tego zwycięstwa w imieniu całej naszej drużyny, choć uważamy, że wygraliście niezasłużenie. Najgorsze jest to, że pokonali nas naszą własną bronią, ale to już jest przeszłość, teraz liczy się tylko mecz z Gangiem z Plebani do którego podejdziemy bardzo skupieni i jeszcze lepiej przygotowani. Z meczu na mecz gramy lepiej więc plebani mają się czego bać. Mogą nawet się pomodlić...w końcu są plebanami. Nasz cel, wyjście z grypy z baraży wciąż jest realny. Nasze szanse spadły bo mamy dwa na dwa mecze przegrane, ale przecież dopóki walczysz jesteś zwycięzcą. My tej zasady będziemy się trzymać do końca tej pięknej przygody.
Kończąc powoli podzielę się emocjami jakie nam towarzyszyły przed meczem, kiedy jeden z nas, Sebastian, sędziował mecz. Wraz z kolegą z innej drużyny dzielnie sobie radzili bez pomocy organizatorów. Niestety nie za bardzo wiemy jak mu poszło bo byliśmy zajęci rozgrzewką przed naszym meczem. Jednak znaleźliśmy chwilę na to aby się z niego pośmiać, oczywiście tak robią dobrzy koledzy i przyjaciele. Jeśli dobrze sędziował to musiał być to przypadek, jeśli źle i daleko mu było do Nicolli Rizzoliego, to już kiedyś za to przepraszałem ale dziś też przeproszę.
Czekamy teraz na ogłoszenie terminarza. Wiemy, że gramy z Gangiem z Plebani tylko nie wiemy czy w poniedziałek czy w środę. Nie znamy również godziny tego spotkania.
Zobaczymy do jakiego meczu zostaniemy przydzieleni jako sędziowie, na pewno wybierzemy kogoś nowego do sędziowania.
Chciałbym jeszcze jako kapitan powiedzieć, że jestem dumny z mojej drużyny. Uzdolnieni Inaczej osiągną kiedyś sukces, jestem tego pewien. Mamy super drużynę i bardzo dobrze każdy się w niej odnajduje. Atmosfera jest coraz lepsza. Gra z meczu na mecz wygląda coraz lepiej. Nasi przeciwnicy powinni się nas bać, a jeśli nie bać to podchodzić do meczów z nami z szacunkiem i przekonaniem, że jesteśmy ciężkim przeciwnikiem.
Dziękuje kibicom za wsparcie i doping. Wasza obecność i my na parkiecie tworzymy fantastyczną atmosferę. Wczoraj było Was więcej niż ostatnio i myślę, że na następnym meczu będzie Was jeszcze więcej.
To już koniec. Pamiętajcie, Łączy Nas Piłka."
 

Grupa B   RatMed – Eco Karwasz 4:0

Pierwszy mecz w naszym wykonaniu: pierwsze dziesięć minut - dosyć wyrównana gra ale to my ją prowadzimy i nadajemy tempo gry. Połowa kończy się wynikiem 2-0. Druga połówka, my kontrolujemy grę, mamy większość posiadania piłki. Wygrywamy 4-0.
 

Grupa B   Typowy Skład – RatMed 0:2

Jeśli chodzi o drugie spotkanie, zasila nasze szeregi Łukasz Kwiecień już od samego początku i stabilizujemy tym samym grę, My kopiemy, oni biegają za piłką, mimo wszystko przeciwnicy też wykonują groźne kontrataki lecz nasz bramkarz nie pozwala piłce znaleźć się w siatce. Mecz kończymy rezultatem 2-0, chociaż mamy niedosyt po kilku niewykorzystanych- można powiedzieć stu procentowych sytuacjach.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości